Co z nimi jest nie tak? - filmy katastroficzne

No właśnie, co z nimi jest nie tak? Na pewno sięgaliście kiedyś po film katastroficzny. Decyzję takiego wyboru mogą być różne: może mieliście nadzieję, że dany film przybliży wam historię jakiegoś wydarzenia – na podstawie którego został nakręcony, albo po prostu chcieliście poczuć dreszczyk emocji. Ale trzeba zadać sobie pytanie, czy wybrany seans spełnił wasze oczekiwania?

 

Producenci filmowi bardzo często sięgają po tematykę filmów katastroficznych. Dlaczego? Wierzą, że ich film osiągnie sukces. Uważają, że jeśli w efektowny sposób przedstawią nam zawartość scenariusza oraz dołączą do nich dobrą obsadę, zyskają popularność wśród widzów. Rzeczywistość jest jednak inna. W wielu przypadkach nie wystarczają nawet najlepiej przygotowane efekty specjalne.

 

Przykładem takiej próby jest film, opowiadający dobrze wszystkim znane wydarzenia z 2001 roku - „World Trade Center” (6.2). Obraz miał poruszyć serca, zwłaszcza Amerykanów. Z pewnością emocje wywołał, ze względu na temat, na jakim skupili się twórcy, ale do ideałów kina katastroficznego nie należał. Dowodem na to jest przeciętna ocena FilmWebu (6.2). Myślicie, że gorzej być nie może? Kojarzycie takie tytuły jak: „Totalny kataklizm”, „Posejdon” (6.3), „Lawina”, a może „Morderczy rój” (4.2)? Z pewnością nie raz natknęliście się na nie, przewracając strony w programie telewizyjnym. Co prawda w tym przypadku widzowie nie oczekiwali zobrazowania faktów, ale na pewno spodziewali się dobrego przedstawienia z dreszczem emocji. Czy atakujące pszczoły, potężne tsunami, albo tytułowa lawina wzbudziła w nas jakiekolwiek emocje? Tak – zażenowanie. Aby moje słowa nie były bezpodstawne:

 

  • „Totalny kataklizm” (2008), ocena: 4.3

Komentarz Vajrona: Tragedia. Dotrwałem do połowy. Nie mam siły dalej oglądać.

 

  • „Lawina” (2008), ocena: 5.3

Komentarz Milennn: Montaż mnie denerwował, chyba poucinali kilka scen, i wyszło to im bardzo niezgrabnie. (...) Dramatyzm wciśnięty tu na siłę, a szkoda, bo tematyka jest przecież porażająca, ale twórcy sobie nie poradzili.

 

Na podstawie: www.filmweb.pl

 

Czy więc jesteśmy już skazani na wieczne potępienie filmów o tej tematyce? Być może, ale kilka lat temu nie było jeszcze tak źle. Pamiętacie bardzo dobry film „Armageddon” z Brucem Willisem? Albo „Titanic” z Leonardo DiCaprio i Kate Winslet? Trudno w to uwierzyć, ale te filmy też zaliczają się do opisywanego gatunku. W takim razie, jaki jest sekret ich sukcesu? W przypadku „Titanica”, o powodzeniu zadecydowało głównie to, że nie jest to typowy film katastroficzny, ale dramat o zabarwieniu romantycznym. W przypadku „Armageddona”, na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami, ponieważ osobiście nie oglądałem tego filmu :). Zapewne duże znaczenie dla sukcesu tych produkcji miał fakt, że zostały one nakręcone z wielkim rozmachem i doczekały się premier kinowych we wielu krajach – w odróżnieniu od wspomnianych wcześniej tytułów, które należą raczej do produkcji niekomercyjnych.

 

Ale wielu twórcom w osiągnięciu upragnionego celu nie pomogły nawet wielkie gwiazdy kina czy odpowiednia promocja. „Wojna światów” to przecież film reklamowany nazwiskiem Tom’a Cruise’a. Wynik – ocena: 6.2. Wydaje się, że w takiego typu filmach świetnie odnajduje się również Nicolas Cage. Wystąpił on niedawno w dość popularnej „Zapowiedzi”. Rola w tym filmie nie należała jednak do tych najlepiej ocenianych przez widzów.

W tej chwili pewnie myślicie, że produkcje tego typu w ogóle mnie nie interesują. Jest jednak film, który mnie poruszył i wzbudził we mnie pewne emocje. Jest to film „Węże w samolocie”. Już sam tytuł, przez swoją prostotę, może zniechęcić do oglądania, ocena na FilmWebie też raczej nie jest przychylna, ale ja z czystym sumieniem mogę go wam polecić. Film nie jest przynajmniej nudny. Jeśli będziecie kiedyś mieli ochotę na mniej popularny seans, ten będzie jak najbardziej odpowiedni. Pozdrawiam! 

 

Autor: Marek Plutowski

Opinie:

Data: 2012-02-12

Dodał: AP

Tytuł: Powody?

Sukces "Titanica" czy "Armageddonu" był oczywisty. Za pierwszy z nich zabrał się ceniony reżyser, dobrano znanych - "topowych" aktorów a przede wszystkim wykrzesano z niego dużo więcej niż tylko same efekty specjalne. Z kolei "Armageddon" był skazany na sukces kasowy ze względu na potężną promocję, za która stało nazwisko Jerry'ego Bruckheimer'a, producenta takich tytułów jak "Top Gun", "Karmazynowy przypływ","Bad Boys","Wróg publiczny" a potem "Piraci z Karaibów" czy "Skarb narodów". Wszystko czego się tknął zamieniało się w złoto. Oba filmy są przede wszystkim dopracowane - co jest dużym minusem większości filmów katastroficznych, które często rażą wpadkami montażowymi, beznadziejną muzyką czy mało wiarygodnymi efektami specjalnymi.

Wstaw nowy komentarz