„Obława”, czyli nie wiem, gdzie jestem

Zdobycie przez „Obławę” nagrody Orła dla najlepszej polskiej produkcji ubiegłego roku było pewnie zaskoczeniem dla sporej części osób, które obejrzały ten film w kinie. Z projekcji, w której uczestniczyłem, przed czasem wyszła prawie jedna trzecia widzów i z kilku niezależnych od siebie źródeł wiem, że nie był to przypadek odosobniony. Poprzedni rok co prawda zanotował chyba pierwszy od dłuższego czasu minimalny regres w porównaniu do lat wcześniejszych i każdy z ubiegłorocznych nominowanych („Sala samobójców”, „W ciemności” i zwycięska „Róża”) pewnie łatwo pokonałby film Marcina Krzyształowicza w wyścigu o nagrodę Polskiej Akademii Filmowej. Ze mną „Obława” została jednak na długo po wyjściu z kina.

 

Bohaterami tej produkcji są partyzanci działający w imieniu Polskiego Państwa Podziemnego w czasach II wojny światowej. Ukrywający się w lesie w skrajnie surowych warunkach i na granicy głodu, zaczynają coraz bardziej przypominać zwierzęta. Nie ma tu miejsca na romantyczny mit bojownika o wolność, gdy otoczenie staje się tak realne i odstręczające. Film odrzuca możliwość sympatyzowania z członkami oddziału już na samym początku, kiedy postać Marcina Dorocińskiego (dopiero co po sukcesie swojej szlachetnej roli w „Róży”) bez zastanowienia wykonuje rozkaz zamordowania kolaboranta. Wstrząsający początek, który dla bohatera stanowi jedynie rutynowe zadanie, dla nas jest zapowiedzią nadchodzącego koszmaru.

 

 

Szybko przekonujemy się, że powinniśmy zapomnieć o próbie kategoryzowania bohaterów. W toku akcji prawie wszyscy nas zaskakują. Instynkt przetrwania i wojenne obciążenia, zarówno w strefie fizycznej, jak i emocjonalnej, zmuszają ich do wyjątkowych zachowań. Nasze ewentualne oczekiwania zmieniają się z niemal każdą chwilą, głównie za sprawą nietypowego montażu. Od pewnego momentu narracja staje się nielinearna, wielokrotnie zawracając, mieszając już ustalony porządek i komplikując bardziej niż w przypadku „Pulp Fiction”. Nie jest to typowe kino wojenne i taka wielopłaszczyznowa, wymagająca zabawa może zniechęcić wielu widzów, którzy nie zechcą podjąć wyzwania i zastanowić się, w którym momencie opowieści akurat znajdują się tym razem. Czasami jednak warto spróbować i docenić nowy sposób opowiadania, nawet jeśli mamy wrażenie, że historia zawróciła o jeden raz za dużo…

 

 

„Obława”

czas trwania: 88 min.  

 

gatunek: wojenny, psychologiczny

prod. Polska 2012

polska premiera: 19.10.2012r.

reżyseria: Marcin Krzyształowicz ("Eukaliptus")

obsada: Marcin Dorociński ("Róża"), Maciej Stuhr ("Pokłosie")

 

Autor: Jakub Neumann