Cytując klasyka

Jak mawiał Arnold Schwarzenegger w filmach z serii "Terminator": I'll be back (...) Hasta la vista, baby. Ile razy mamy wrażenie, że wspomniany klasyk gatunku science-fiction ucieszy nasze oczy i uspokoi nasz "głód" rozrywki z dużo większym powodzeniem niż na przykład film "Transformers". Albo, odbiegając od gatunku sci-fi, czy nie wolelibyśmy obejrzeć sprawdzonej "Zakonnicy w przebraniu" lub "Seksmisji" zamiast jakiejś nowej komedii, która nie wiadomo, czy w ogóle przypadnie nam do gustu? Po całym tygodniu wytężonej pracy lub nauki oczekujemy przecież, że telewizja pozwoli nam chociaż na chwilę uciec od rzeczywistości. Włączamy odbiornik, wybieramy nieznany nam film - czytając wcześniej recenzję i ...przeżywamy zawód, bo nas "nie wciąga", bo słaba gra aktorska, do tego beznadziejna fabuła, która wydawała się początkowo taka interesująca. Pomyślimy wtedy: nie ma to jak stara dobra komedia, którą znam już na pamięć, ale za każdym razem śmieję się tak samo głośno. No właśnie, bo to jest właśnie wartość sprawdzonych przez nas filmów, obejrzanych po kilka, czasem kilkanaście razy.    

 

A takie filmy, nie zawiodą nas nigdy. Nastawiamy się przecież na oglądanie czegoś, co dobrze znamy - wiemy na co się decydujemy. Nie musimy myśleć nad tym, czy dany seans bardziej nas odpręży czy sprawi, że będziemy jeszcze bardziej zmęczeni. Czasem zastanawiamy się, po co te wszystkie powtórki. Dlaczego znowu pokazują "Akademię policyjną", po co po raz trzeci, piąty, dziesiąty wciskają nam "Dirty dancing" czy "Uwierz w ducha"?

"Szklana pułapka", "Wróg publiczny", "Rocky", "Zabójcza broń" - można przecież wymieniać bez końca. Ile razy ten czy inny tytuł uratował nam wieczór? Oczywiście, ilu widzów tyle gustów filmowych, tyle różnych oczekiwań względem produkcji filmowych. Nie każdy bowiem wybierze klasykę. Czekamy przecież na coś nowego, świeżego. Mamy nadzieje, że coś nas zaskoczy, przerazi lub rozbawi. Chcemy poznawać nowe historie, zachwycać się efektami specjalnymi, najlepiej takimi, jakich wcześniej jeszcze nie widzieliśmy. Czasem chcemy się wzruszyć, bo szeroka jest rzesza miłośników melodramatów. Oprócz tego co dobrze nam znane, znajdziemy też nowość, która przypadnie nam do gustu. Ale zawsze to jakieś ryzyko, że jedyny wieczór w tygodniu, kiedy zarezerwowaliśmy sobie czas na film, zostanie zmarnowany. Doceńmy więc wartość klasyki, która zawsze stanie na posterunku, by uratować nas przed nudą - wbrew pozorom, bo znamy ją przecież na pamięć. 

 

Autor: Adam Plutowski

Opinie:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz