„Gladiator” – rzymskie wakacje Russella C.

„Gladiator” – rzymskie wakacje Russella C.

Już w piątek (24.05) o godzinie 20:00 na antenie TVN dramat historyczny "Gladiator" - film, którego po prostu nie sposób przeoczyć. Serdecznie zachęcamy naszych czytelników do seansu, a recenzję na temat jednej z najciekawszych propozycji telewizyjnych na ten weekend przygotował dla Was Jakub Neumann.

 

Na przełomie wieków wydawało się, że epickie superprodukcje spod znaku miecza i sandałów przeszły w Hollywood do lamusa. ­"Ben-Hur" i "Spartakus" nie doczekały się godnych następców przez wiele lat, a od czasu strat finansowych poniesionych przez "Kleopatrę" studia filmowe niezbyt chętnie przenosiły nas do starożytności. Wszystko zmienił "Gladiator" Ridleya Scotta – historia prosta, a przy tym efektownie zrealizowana. Ogromny sukces kasowy oraz poparte Oscarami uznanie środowiska filmowego na nowo rozbudziły zainteresowanie produkcjami historyczno-kostiumowymi, co zaowocowało później takimi przedsięwzięciami jak np. "Troja" czy "Aleksander".

Maximus jest rzymskim generałem, który odnosił do tej pory same sukcesy. Cesarz Marek Antoniusz upatruje w nim nawet swojego następcy, co nie podoba się synowi monarchy, Kommodusowi, który do tej pory z trudem znosił faworyzowanie Maximusa. Żądny władzy morduje ojca i obejmuje tron, nakazując również zabicie generała i jego rodziny. Główny bohater jako jedyny unika śmierci i, schwytany przez łowców niewolników, wkrótce zostaje zmuszony do uczestnictwa w rywalizacji gladiatorów. Widowiskowe zwycięstwa zapewniają mu popularność tłumu i dają szansę na zemstę…

 

Prawie wszystkie postacie są tu raczej nieskomplikowane. Maximus w wykonaniu Russella Crowe’a jest do bólu szlachetny i praworządny, ale emocjonalna tortura związana ze śmiercią żony i syna czyni go doskonałym protagonistą. Najciekawszą postacią jest zdecydowanie najczarniejszy z czarnych charakterów, ojcobójca i zalotnik własnej siostry, Kommodus – im bardziej go nienawidzimy, tym większe wzbudza w nas politowanie i momentami nawet współczucie. Joaquin Phoenix jest genialny w tej roli. Reżyserowi zależało na możliwie maksymalnym przybliżeniu realiów średniowiecznego Rzymu, ale ostatecznie i tak rzekoma prawda historyczna ucierpiała na rzecz dramaturgii produkcji, zwłaszcza w kwestii śmierci Marka Antoniusza, który w rzeczywistości wcale nie zginął z ręki swojego syna. Trup w "Gladiatorze" ściele się gęsto, ale finał przynosi jedną z najbardziej emocjonalnych scen śmierci, jaką kiedykolwiek widziałem. Już choćby dla niej warto poznać ten film, nawet jeśli miecze i sandały to niezupełnie Wasza bajka…

 

„Gladiator”

czas trwania: 155 min.

 

gatunek: historyczny, kostiumowy

prod. USA/Wielka Brytania 2000

premiera polska: 14.07.2000

reżyseria: R. Scott („Thelma i Louise”)

obsada: R. Crowe („Tajemnice Los Angeles”),

J. Phoenix („Spacer po linie”)

 

 

 

 

Autor: Jakub Neumann