Nowy fenomen, czy kolejna podróbka?

„Kac Vegas” – film, który zdobył ogromną popularność na całym świecie. Nic więc dziwnego, że doczekał się kilku swoich remake-ów. Czy mało oryginalnym producentom wyszło to na dobre? Raczej nie. Chyba najbardziej znaną podróbką tej zwariowanej komedii jest jej druga część – „Kac Vegas w Bangkoku”. Ta odsłona nie zyskała jednak tak wielu przychylnych opinii, jak ta pierwsza. Wśród sympatyków filmu zdaje się słyszeć komentarze:  to już nie to samo, nieudana powtórka, tani chwyt na kasę. Choć ja nie podzielam opinii społeczności (ponieważ druga część podobała mi się dużo bardziej, głównie ze względu na jeszcze większą abstrakcję), to zdaje sobie sprawę, że dla wielu drugie spotkanie z tą samą historią, może być nieciekawe. Jest jeszcze oczywiście nasza, polska wersja wieczoru kawalerskiego („Kac Wawa"), która jednak w ocenie narodu wypadła poniżej przeciętnej (średnia ocen na Filmwebie: 1.5). Temat amerykańskiego „kaca” znowu powraca, ponieważ powstają już zdjęcia do filmu, o zbliżonej tematyce. Ten film to „Last Vegas”.

 

„Bohaterami filmu ma być czterech przyjaciół po sześćdziesiątce. Kiedy jeden z nich, zatwardziały kawaler, ogłasza, że się żeni, cała czwórka postanawia porzucić spokojne życie emerytów, by zabawić się w Las Vegas podczas szalonego wieczoru kawalerskiego” – tak wygląda pierwsza wzmianka o produkcji na portalu Filmweb.pl. Przyznacie, że sam opis nie jest przekonujący, bo „gdzieś to już kiedyś słyszeliśmy”. Dlaczego film ma szansę na sukces? Na pewno największym czynnikiem będą tu starcy, którzy względem pozostałych tego typu produkcji, „odświeżą" trochę zużyty już scenariusz. No i jest coś jeszcze. Gdyby nie pewien fakt, na pewno nie zabrałbym się do tego artykułu. Tą istotną dla mnie, jak i myślę, że dla wszystkich wiadomością jest obsada filmu, która trzeba przyznać, wygląda oszałamiająco.

 

O ile Dan Fogelman i Christopher Walken nie są może ważną częścią obsady, to już pozostała trójka aktorów tak. Michael Douglas („Nagi instynkt”, „Miłość, szmaragd i krokodyl”), Robert De Niro („Chłopcy z ferajny”, „Jestem Bogiem”) oraz Jack Nicholson („Lot nad kukułczym gniazdem”, „Lśnienie”) to osoby, które za pewne doskonale wywiążą się ze stawianego im zadania. Zaczekajmy jednak z werdyktem do premiery. Razem mogą stworzyć coś wspaniałego, albo kompletnie wszystko zawalić, jak to stało się na przykład w „Niezniszczalnych” (czyli skupisku znanych, docenionych aktorów; w filmie m.in. A. Schwarzenegger, S. Stallone i B. Willis). Miejmy nadzieję, że obawy okażą się bezpodstawne, a my widzowie, będziemy cieszyć się z kolejnej mega produkcji, na którą z pewnością się zanosi.

 

Są również pogłoski, jakoby do tej legendarnej trójki miał dołączyć znakomity Morgan Freeman („Skazani na Shawshank”). Jest to jednak temat świeży i nie należy brać go zbyt poważnie.

 

Jak dotąd nie podano jeszcze oficjalnej premiery tej komedii. Spekuluje się, że prace nad filmem mają zakończyć się jeszcze w tym roku.

 

Autor: Marek Plutowski

Opinie:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz