Prawo do szczęścia

Adam Raki („Adam”) – młody mężczyzna z zespołem Aspergera, który po śmierci swojego ojca, spróbuje poradzić sobie z trudnościami w nawiązywaniu kontaktów – w końcu poznaje nową sąsiadkę, z którą spędza coraz więcej czasu. Rizvan Khan („Nazywam się Khan”) – muzułmanin, któremu autyzm nie przeszkodził w zdobyciu miłości oraz pokazaniu światu, ile można zyskać dzięki gestom szczerego altruizmu. I w końcu Kate Fitzgerald („Bez mojej zgody”), dziewczyna z nowotworem, której siostra została poczęta tylko po to (albo głównie po to), aby ratować życie Kate, kiedy ta potrzebuje przeszczepu szpiku czy transfuzji krwi. Choroba – to wspólny temat, który łączy wszystkie te historie, opowiedziane w przejmujący sposób, zmuszające do refleksji nad prawem do szczęścia. Prawem, które tak samo przysługuje człowiekowi z wrodzonym upośledzeniem umysłowym, jak i zdrowemu studentowi, urzędnikowi czy kucharzowi. Każdy z nas, mniej lub bardziej potrzebuje swoich akumulatorów, by co jakiś czas naładować energię do zdobywania swoich marzeń, realizowania zamierzeń, celów. Ale co, jeśli ktoś chce decydować za nas? Przecież nikt nie może wiedzieć lepiej, czego potrzeba mi do szczęścia, niż ja sam.

 Kadr z filmu "Adam"

 

Prawo do szczęścia, czasem tak bardzo wypaczone. Adam, mimo odwzajemnionej miłości ze strony swojej dziewczyny, ze sporym dystansem zostaje potraktowany przez rodziców ukochanej (bo to przecież autystyk!). Khan, który już na samym początku swojej podróży na spotkanie z prezydentem Stanów Zjednoczonych, podczas odprawy bagażowej na lotnisku zostaje wzięty za terrorystę, jego godność zostaje mocno urażona a objawy choroby, stają się podstawą do szyderczych uśmiechów i komentarzy. No i Kate, której matka za wszelką cenę stara się podtrzymać ją przy życiu, kosztem zdrowia, a może nawet życia młodszej córki, Anny. Ani Kate, ani Anna nie mają tu prawa wyboru – to przecież dzieci, a matka zawsze wie lepiej. Ale czy postawiła się kiedyś na miejscu chorej córki? Czy ona chce, aby jej siostra cierpiała razem z nią. Anna też chce żyć, tak samo jak jej rówieśnicy – trudno jest pogodzić się z tym, że zostałam stworzona tylko po to, aby krążyć po szpitalach, odwiedzać ciągle te same sale operacyjne, mimo tego, że przecież jestem zdrowa. I chociaż ostatecznie okazuje się, że Anna za każdym razem chciała pomagać swojej chorej siostrze, to kto ją pytał o zdanie. Czy ktoś zapytał ją o to, czego ona chce?  

 Plakat do filmu "Bez mojej zgody"

 

Tak trudno jest zdrowym ludziom zrozumieć, ile znaczy dla takiego chorego mały kawałek prawdziwej codzienności, odrobina zwykłego, prozaicznego szczęścia. Mamy ograniczenia, bo kiedy widzimy dziewczynkę z wygoloną głową i chustą na głowie, myślimy: cierpienie, ból, smutek. A ta właśnie dziewczynka (jak chociażby Kate z „Bez mojej zgody”), ma więcej siły od niejednego dorosłego. Ona mimo choroby wciąż chce czerpać z życia całymi garściami. Może pewnego dnia wstanie z łóżka i znowu poczuje realną szanse na zrealizowanie swoich marzeń. Nie można jej tego odebrać. A kiedy widzimy autystyka, co myślimy? Zapewne, większość z nas, pomyśli: niepełnosprawny umysłowo, równa się niepełnosprawny uczuciowo. Może tak, może nie – ale dajmy mu szanse powalczyć, tak jak każdy dzień daje powalczyć nam, o nasze drobne marzenia. Bo każdy ma prawo do szczęścia, nieistotne jaki się urodził, ile będzie żył ani w jakim stopniu uda mu się zaszczepić w sobie radość do życia, miłość do bliskiej osoby. Wszyscy na ziemi jesteśmy tacy sami, tylko niektórzy mają trochę trudniejszą drogę do przejścia, a mimo to mają często więcej siły i chęci do zdobywania świata od nas. Lekcje pokory dają nam więc twórcy filmów: „Adam”, ”Nazywam się Khan” i „Bez mojej zgody” – które gorąco polecam, szczególnie „wrażliwcom” oczekującym po filmie czegoś więcej niż zwykłej rozrywki.    

 

Autor: Adam Plutowski

Opinie:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz