Inteligentna rozrywka

Film „Słaby punkt" to typowa układanka, rozgrywka przypominająca szachy pomiędzy dwoma godnymi siebie przeciwnikami. To jeden z tych filmów, które wymagają od widza ciągłego powiązywania faktów, które we wcześniejszych minutach przedstawiali nam twórcy i tworzenia z nich logicznej całości – historii, która na początku wydawała się tak bardzo niezrozumiała.

 

Kiedy Ted Crawford, grany przez Anthony'ego Hopkins'a, dowiaduje się o romansie swej żony, postanawia ułożyć plan zbrodni doskonałej, która będzie miała na celu pozbycie się niewiernej Jennifer w taki sposób, aby wywinąć się jednocześnie śledczym z popełnionego czynu. Ted strzela do żony, jednak w taki sposób, że ta w ciężkim stanie trafia do szpitala zapadając w śpiączkę. Mężczyzna zostaje oskarżony o usiłowanie morderstwa i staje przed sądem. Ted Crawford nie wynajmuje jednak adwokata, rezygnuje również z obrońcy z urzędu. Oskarżony sam siada w ławie obrony, nie zgłaszając żadnych świadków – niemal biernie uczestniczy w rozprawie. Można nawet odnieść wrażenie, że bez większego zainteresowania wysłuchuje kolejnych argumentów młodego asystenta prokuratora, Willy'ego Beachum'a (Ryan Gosling), które wskazują na winę oskarżonego. Wszystko wydaje się proste, zmierzające do nieuchronnego wyroku dla Teda Crawforda. Jednak na jaw wychodzą pewne okoliczności, których wyciek przewidział oskarżony. Rozpoczyna się gra pomiędzy oskarżycielem Beachum'em a niezwykle inteligentnym Crawford'em, który wyciąga kolejne asy z rękawa, oczyszczając się ze stawianych mu zarzutów.

„Słaby punkt" to thriller sądowy, przeznaczony w szczególności dla widzów oczekujących od filmu inteligentnej rozrywki, pozbawionej banalnych dialogów i licznych efektów specjalnych. Twórcy zadbali o to, abyśmy ciągle doszukiwali się tych "słabych punktów" w pozornie doskonałym planie Ted'a Cawford'a. Pozornie, bo Willy Beachum nie daje za wygraną do samego końca tej rozgrywki o sprawiedliwość, o prawdę, której dowiemy się dopiero na samym końcu seansu.

 

W filmie spotkało się dwóch znakomitych aktorów, reprezentantów dwóch pokoleń. Ten straszy, zasłużony dla światowej kinematografii Anthony Hopkins, którego widzowie zapamiętali z roli doktora Hannibala Lectera w filmie "Milczenie owiec" oraz Ryan Gosling, którego w ciągu kilku ostatnich lat na ekranach kin mogliśmy oglądać wyjątkowo często (więcej o aktorze na naszej stronce kliknij tutaj>>).

 

                                                                                                             Autor: Adam Plutowski

Opinie:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz