Wasze recenzje: „Książe w Nowym Jorku”

A ja, wbrew rekomendacjom na tej stronce, w piątkowy wieczór (28.10. przyp.red.)  - obejrzałam komedię „Książę w Nowym Jorku” z Eddim Murphy w roli głównej (który wcielił się w tym filmie również w kilka innych postaci).

 

Nie oglądałam tego filmu po raz pierwszy. Widziałam go już kilka razy. Dlaczego więc znowu wybrałam ten film? Odpowiedź jest prozaiczna – po tygodniu pracy zawodowej i domowej, po tygodniu różnych stresujących sytuacji, po szeregu codziennych problemów i decyzji – człowiek chciałby usiąść wygodnie w fotelu z drinkiem w ręku, uciec od codzienności i odprężyć się przy dobrej komedii. Ludzie w moim wieku gorzej już znoszą napięcia całego tygodnia i wcale nie tęsknią w weekend za filmem typu horror, thriller, czy dramat psychologiczny. A tu komedii jak na lekarstwo. Nawet te filmy, które zostały w programach określone jako komedie, często z komedią nie mają nic wspólnego. No więc jaki jest pewny sposób na poprawienie sobie humoru i prawdziwy relaks? Wyszukać sobie sprawdzoną i znaną już komedię, albo inny film z udziałem aktorów, których samo już nazwisko zapewnia, że film nas nie zawiedzie. Zawsze w zanadrzu są nasze polskie komedie, bawiące nas sytuacjami, które dobrze znamy z własnych realiów. Ale ileż razy można oglądać te same filmy? Dobrze więc jeśli „zdarzy się” coś dobrego w telewizji. A Eddi Murphy nigdy nie zawiedzie.

 

W filmie „Książę w Nowym Jorku” wykreował on postać księcia Akeema, któremu rodzice, zgodnie z tradycją panującą w ich państwie, jakby z urzędu, wybrali już przyszłą małżonkę. Młodzieniec przerywa jednak ceremonie zaślubin i prosi ojca o kilkumiesięczny wyjazd do Ameryki. Jednak, pod przykrywką wyprawy, która ma polegać na "rozsiewaniu królewskiego nasienia", kryje się całkiem inny cel. Polega on na samodzielnym znalezieniu tej jedynej, która wraz z nim, pewnego dnia zasiądzie na tronie. Akeemowi towarzyszy Semmi, jego wierny sługa. Los sprawia, że obaj trafiają do Nowego Jorku, a dokładniej do Queens, dzielnicy, która ze swoją nazwą, nie ma jednak zbyt wiele wspólnego.


O idealność i unikatowość tego filmu zadbał przede wszystkim Eddie Murphy. Na pochwały zasługują także Arsenio Hall, James Earl Jones oraz John Amos. Reżyserem filmu jest John Landis, twórca takich hitów jak "Nieoczekiwana zmiana miejsc" czy "Szpiedzy tacy jak my".
Gra aktorska, jaką mamy przyjemność obserwować w tym filmie stoi na najwyższym poziomie. Zarówno Eddie Murphy jak i Arsenio Hall wcielają się w kilka postaci, robiąc to w tak niesamowity sposób, że czasami trudno w to uwierzyć. Film posiada mnóstwo wspaniałych scen i dialogów, które są po prostu przezabawne i na długi czas zapisują się w pamięci widza. Co chwila mamy okazje obserwować niezwykle zabawne sytuacje, które w połączeniu z niesamowitą mimiką i uśmiechem głównego bohatera tworzą mieszankę wybuchową.
Uważam, że wszystkim tym, którzy już kiedyś widzieli ten film, nie muszę go zachwalać, bo idealnie wiedzą, jak dobra to produkcja. Zwracam się raczej do młodszego pokolenia, które jeszcze nie miało okazji go zobaczyć. Obejrzyjcie koniecznie "Księcia w Nowym Jorku". Na prawdę warto!    

 

Autor: Barbara Plutowska (mama)

 

Bardzo dziękujemy za nadesłanie recenzji i serdecznie zapraszamy wszystkich czytelników do współtworzenia naszej witryny. Możecie nadsyłac swoje  recenzje, felietony oraz propozycje wprowadzenia nowych elementów na nasz wirtualny teren. Wszystkie artykuły prosimy wysyłac na adres filmowo-tczew@wp.pl Pozdrawiam!

 

Autor: Adsm Plutowski

Opinie:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz