Wasze recenzje: Muzyka w filmie i film muzyczny

Muzyka dla mnie jest bardzo ważnym elementem życia codziennego. Bardzo chętnie słucham każdego jej gatunku.  Kiedyś trochę śpiewałam – w chórze, na pielgrzymce, potem swoim dzieciom, albo po prostu przy rozmaitych zajęciach domowych. Cieszę się, że moje dzieci też lubią muzykę i choć już dorośli – śpiewają i grywają na różnych instrumentach, szczególnie na gitarze. Czym byłoby nasze życie bez dźwięków, bez muzyki? Pewnie takie samo jak bez kolorów. A jakie znaczenie ma muzyka w oglądanych przez nas filmach?

 

Muzyka filmowa jest komponowana specjalnie na potrzeby dzieła filmowego. Według definicji może ona być ilustracją albo też kontrapunktem obrazu – czyli warstwą dopełniającą, charakteryzującą postaci, nastrój, przeżycia psychiczne bohaterów. Po raz pierwszy o muzyce filmowej mówiło się w erze kina niemego, ale od tamtych czasów przeszła ona znaczną ewolucję. W czasach filmu niemego ilustracja muzyczna obrazu była wykonywana na żywo, w czasie seansu. Zazwyczaj były to utwory odgrywane na pianinie przez tapera, a w bogatszych kinach przez kameralne zespoły, a nawet duże orkiestry, jak np. The London Symphony Orchestra. Muzykę do takich orkiestrowych wykonań pisali na zamówienie realizatorów kompozytorzy, nierzadko uznani, jak Siergiej Prokofjew i Dymitr Szostakowicz. Taperzy natomiast najczęściej wykorzystywali utwory już istniejące, dobierane do dramaturgii filmu, w czym pomagały im wydawnictwa nutowe, będące katalogami motywów, uważanych za specjalnie nadające się do scen pogoni, kłamstwa, wyznań miłosnych, tęsknoty itd. Sytuacji tej położył kres film dźwiękowy.

 

We współczesnej muzyce filmowej dąży się do jak najściślejszego oddania świata przedstawianego w filmie. Stąd wiele zapożyczeń i stylizacji, zgodnych z opowiadaną historią, z jej miejscem i czasem. I tak na przykład muzyka do filmu o amerykańskim południu będzie zawierała stylizację na muzykę murzyńską czy elementy gospel, zaś film o irlandzkim powstaniu – elementy folkloru irlandzkiego. Tworząc muzykę do filmów kostiumowych, czerpano z barokowej tradycji, stylizując się na J. S. Bacha i G. F. Handla, w filmach zimnowojennych – na motywach rosyjskich pieśni wojskowych, a w filmach o buncie niewolników afrykańskich – na motywach muzyki afrykańskiej.

 

Jeśli chodzi o mnie, oglądając film zwracam szczególną uwagę na muzykę. Wydaje mi się, że często właśnie ona jest podstawą mojej oceny filmu. Paradoksalnie, uważam, że muzyki w filmie nie powinno się „słyszeć”. Muzyka nie może przeszkadzać w odbiorze filmu. Powinna tworzyć klimat, nastrój, odpowiedni do treści filmu. Moim zdaniem takim niezwykle „klimatycznym” filmem dzięki muzyce jest obraz „August Rush – Cudowne dziecko”. Ale patrząc z drugiej strony - mnóstwo jest piosenek filmowych, które dzięki filmowi stały się przebojami i żyją teraz własnym życiem, już poza filmem. Przykładem może tu byc chocby muzyka z filmu „Niekończąca się opowieśc” czy „W pustyni i w puszczy”. I na koniec trzeba zauważyc, że w niektórych filmach celowo usunięto muzykę, zastąpiono ją wymowną ciszą, w której słychac każdy szmer - by nadać przedstawianym scenom szczególną dramaturgię. Zupełnie inaczej sprawa wygląda, gdy mówimy o filmie muzycznym, czyli musicalu. Tutaj to muzyka jest głównym aktorem i cały film jest jej „podporządkowany”. Zajrzyjmy materiałów na temat musicalu. 

 

Musical – to forma teatralna, łącząca muzykę, piosenki, dialogi mówione i taniec. Ładunek emocjonalny dzieła – humor, patos, miłość, gniew – podobnie jak sama opowieść, jest wyrażany poprzez słowa, muzykę, ruch i techniczne aspekty przedstawienia tworząc jedną, spójną całość. Musical jest jedyną, rdzennie amerykańską formą teatralną, która dzięki Stanom Zjednoczonym stała się popularna na całym świecie. Początki tego gatunku sięgają lat dwudziestych XX wieku. U źródeł musicalu leżą przede wszystkim gatunki takie jak: wodowil, rewia, burleska i minstrel show. Musical jest prawie zawsze wykonywany w języku ojczystym jego odbiorców. Musicale wyprodukowane w Londynie i Nowym Jorku są zawsze śpiewane po angielsku, nawet jeśli oryginalnie zapisano je w innym języku. Podobnie sytuacja wygląda w polskiej praktyce musicalowej, gdzie wszystkie musicale wystawiane na scenach polskich tłumaczy się na język polski. Musicale mają różny czas trwania. Waha się on od krótkich, jednoaktowych przedstawień, do wielu aktów i kilku godzin trwania. Jednakże większość musicali trwa od półtorej do 3 godzin.

 

Współczesny musical korzysta z różnych gatunków muzycznych (od hard rocka przez jazz, calypso, rap, aż do muzyki poważnej). I tak dla przykładu film „Jezus Christ Superstar” powstał z przeniesienia na ekran opery rockowej, a w musicalu “Upiór w operze” (The Phantom of the Opera) reżyseria jest tak zróżnicowana, że można tam znaleźć elementy rocka, ale też utworów operowych.

 

Współczesny musical korzysta również z różnych rodzajów tańca (od baletu klasycznego, po taniec współczesny i stepowanie). Podczas gdy śpiewak operowy jest przede wszystkim śpiewakiem, i dopiero w drugiej kolejności aktorem (i rzadko kiedy musi tańczyć), wykonawca musicalowy jest często przede wszystkim aktorem, a dopiero później śpiewakiem i tancerzem. Osobę, która doskonale opanowała te 3 umiejętności nazywa się w krajach anglojęzycznych "triple threat". Kompozytorzy muzyki musicalowej ustalając wokalne uwarunkowania ról zwykle biorą pod uwagę wykonawców. W tym miejscu chciałabym się zatrzymać przy kilku aktorach, którzy znakomicie ilustrują wyżej opisany temat. Jeśli chodzi o śpiew i taniec ze stepowaniem, to według mnie genialny był Fred Astaire. Grał on i tańczył m. in. w „Deszczowej piosence” czy  w „Gospodzie świątecznej”, z którego to filmu pochodzi niesamowita i ponadczasowa piosenka na Boże Narodzenie "White Christmas". Ponoć Fred Astaire był natchnieniem m. in. dla Michaela Jacksona. Za wybitnych aktorów i tancerzy uważam też: Johna Travoltę, który moim zdaniem znacznie przyczynił się do popularności filmu „Gorączka sobotniej nocy” (Saturday Night Fever), a także mojego ulubionego aktora - Patricka Swayze, niezapomnianego z filmu „Dirty Dancing”.

W opracowaniach na temat musicalu znalazłam m, in., że w produkcjach tego rodzaju na porządku dziennym jest użycie efektownych i monumentalnych dekoracji, technik multimedialnych i pełnego nagłośnienia akustycznego. Ja jednak jestem zdania, że scenografia często ustępuje królującej w musicalach muzyce (zwłaszcza w starszych filmach). Tak jest choćby w filmie „West Side Story”, w którym scenografia jest bardzo uboga, ale za to każda piosenka to niezapomniany przebój.

 

Ostatnio obserwujemy ewoluowanie filmu muzycznego w kierunku tzw. musicalu fabularnego (ang. "book musical"). Definiuje się go jako spektakl muzyczny, w którym piosenki i taniec są w pełni zintegrowane tworząc dobrze napisaną historię z poważną dramaturgią, który jest zdolny do wywołania nie tylko śmiechu, ale i innych prawdziwych emocji. Trzy główne składniki musicalu fabularnego to muzyka, teksty piosenek i scenariusz (ang. book). Przyznam się, że taką formę musicalu lubię najbardziej. Mimo mojego umiłowania muzyki uważam, że film powinien stanowić przede wszystkim zwartą i ciekawą fabułę. Jako przykład musicalu fabularnego podam moje ulubione  filmy: „Dźwięki muzyki” (The Sound of Music), „Siedem narzeczonych dla siedmiu braci” (Seven Brides for Seven Brothers), „Skrzypek na dachu” (Fiddler on the Roof), czy "Kabaret" (Cabaret) z Lizą Minnelli. Podobno świetny jest również film „Hair”, lecz niestety, zbyt późne pory nadawania w TV i długośc filmu powodują, że jeszcze nie zdołałam go obejrzec.

 

Moje dzieciństwo i młodość sięga czasów PRL-u, kiedy to większość filmów wyświetlanych w TV i w kinie była zza wschodniej granicy. Pewnie dlatego najwcześniejszymi filmami muzycznymi, które pamiętam są musicale radzieckie, takie jak „Wołga, Wołga” czy „Świat się śmieje”. Dużo później usłyszałam o takich musicalach jak: „Czarnoksiężnik z Oz”, czy „Love me tender” z Elvisem Presleyem... No właśnie, o wielu filmach muzycznych może by już zapomniano, gdyby nie piosenki, które stały się wielkimi szlagierami, jak choćby wspomniany „Love me tender”, „Deszczowa piosenka”, czy „Hello, Dolly” z Barbarą Streisand i Louisem Armstrongiem. Niektóre filmy muzyczne powstały wyłącznie, by przedstawić muzykę jakiegoś zespołu muzycznego. Przykładem tego są filmy „Help” i animowany musical „Żółta Łódź Podwodna” (Yellow Submarine) – z udziałem zespołu „The Beatles”, czy wyprodukowany nie tak dawno film „Mamma Mia!" z piosenkami zespołu ABBA. Mówiąc o musicalu nie możemy pominąc polskich filmów, takich jak: “Hallo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy” (muzyka Maciej Śniegocki) oraz „Lata dwudzieste... lata trzydzieste...”  (muzyka Włodzimierza Korcza). Na koniec trzeba jeszcze zaznaczyć, że powstało szereg animowanych filmów muzycznych, przede wszystkim wyprodukowanych przez Disneya. Z bardziej znanych są to: „Piękna i Bestia”, “Piotruś Pan”, „Kopciuszek”, „Król Lew”, “Mała Syrenka”, “Pinokio”, „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków” , czy wspomniany już film „Żółta Łódź Podwodna”.

 

Mam nadzieję, że po przeczytaniu mojego artykułu trochę bardziej zwrócicie uwagę na muzykę w filmie, a być może skusicie się na obejrzenie jakiegoś filmu muzycznego. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem ekspertem, gdyż wielu godnych uwagi filmów z pewnością nie widziałam. Dlatego też zachęcam do dyskusji – zarówno na temat mojego artykułu, jak i na temat filmu i muzyki filmowej. A może podpowiecie jaki film warto obejrzeć ze względu na genialną oprawę muzyczną?

 

 

Autor: Barbara Plutowska (mama)

Opinie:

Data: 2012-12-22

Dodał: AP

Tytuł: Muzyka.

Dziękujemy za niezwykle wnikliwą analizę form filmów muzycznych, z którymi mamy okazję się zapoznac w powyższym artykule. Muzyka jest napewno czymś, co ma duży wpływ na ostateczną ocenę filmu. Wiadomo, że sama ścieżka dźwiękowa produkcji nie uratuje, ale może przyczynic się do jej sukcesu. W thrilerze buduje napiętą atmosferę, w dramacie dodaje jeszcze więcej dramaturgii, a w filmie fantasy sprawia, że jeszcze bardziej "odpływamy". Odniosę się jeszcze do muzyki na deskach teatralnych, o których wspomniałaś w tekście. Mi w pamięci zapadł właście spektakl muzyczny "Jezus Chrystus Superstar", na którym miałem przyjemnosc byc. Na takim właśnie przedstawieniu mamy okazję przekonac się, jaką rolę w przekazie emocji i specyfiki granej właśnie sceny ma muzyka: wokalna konfrontacja Jezusa z Judaszem i ostre brzmienie gitar elektrycznych, wraz z instrumentami smyczkowymi, dynamicznym rytmem perkusji - tego nie da się zapomniec, pomimo, że minęło od tego widowiska już przeszło 10 lat! Serdeczne pozdrowienia i podziękowania za sumienne podejście do tematu dla naszej najwieniejszej czytelniczki i współredaktorki, naszej Mamy:-) Zapraszamy do dyskusji!!!

Wstaw nowy komentarz