Z cyklu własnych przemyśleń - podział filmu

Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego zawsze, jak oglądamy film, w głowie „siedzi" nam myśl, że za wszelką cenę musimy go obejrzeć do końca. Kto powiedział, że seansu nie można sobie podzielić na dwie, albo nawet trzy części. Oczywiście nie jest to możliwe w przypadku, gdy decydujemy się na produkcję emitowaną w telewizji, ale jeśli kopię posiadamy na wyłączność, na płycie? Kto nam tego zabroni?

 

Nie pisałbym o tym, gdybym sam tak nie robił i nie chwalił tego. Osobiście, zwłaszcza ostatnio, kilka razy zdarzyło mi się, że byłem zmuszony, albo po prostu chciałem, dokończyć jakiś film później. Było tak między innymi z filmami: „Adwokat diabła”, „Lot nad kukułczym gniazdem” (zdjęcie powyżej), „Bez reguł”, „Kocha, lubi, szanuje” a ostatnio nawet „Milczenie owiec”. Powyższe filmy dzieliłem sobie na dwie części, powracając do seansu dzień, dwa dni później. Jeśli chodzi o większe podziały, zdarzyło mi się to tylko raz, przy dramacie „Miasto Boga” (kadr z filmu wykorzystany w zdjęciu głównym). Uważam, że żadny z powyższych filmów, nie ucierpiał na takich transakcjach, co potwierdzają moje oceny na Filmwebie:

 

  • Adwokat diabła - 7
  • Lot nad kukułczym gniazdem – 9
  • Bez reguł – 9
  • Kocha, lubi, szanuje – 9
  • Miasto Boga – 6
  • Milczenie owiec – niedokończony

 

Kadr z filmu Wielu może zadawać sobie pytanie, czy nie zgubi, zapomni wątków, które wcześniej występowały. Osobiście mi się to nie zdarzyło, ale zdaję sobie sprawę, że może to występować. Czy podział nie psuje efektu? Niee.. Tak wam się tylko wydaje. Jakie są z tego korzyści? Na pewno jedna. Do seansu powrócimy wypoczęci, fabuła nie będzie nam się dłużyć, a efekt końcowy będzie doskonały. Spróbujcie sami. Jesteśmy wolnymi ludźmi (przynajmniej w tej kwestii) i możemy robić tak, jak nam się podoba. Pamiętajcie - to film jest dla was, a nie wy dla niego. Mam tylko jedną prośbę. Za wszelką cenę oglądajcie pozostałe części, bo gdy tak nie zrobicie, możecie potem tego żałować. Ja nie mógłbym sobie wybaczyć, gdybym nie powrócił do thrilleru „Bez reguł” (zdjęcie po prawej), który okazał się znakomitą produkcją, choć początek na to nie wskazywał. Nauczyłem się, że film trzeba obejrzeć od początku do końca, bo czasem nawet ostatnie 2 minuty powodują, że zmieniamy zdanie.

Pozdrawiam!

 

Autor: Marek Plutowski

Opinie:

Data: 2012-04-19

Dodał: MP

Tytuł: *

Farmer, masz racje. Filmów, które wyróżniłeś nie powinno się za wszelką cenę przerywać, dlatego wiem, że jak powrócę do Milczenia owiec, to zacznę od początku. Jeśli jednak jest to jakaś lekka komedia czy co w tym rodzaju - nie widzę przeciw wskazań.

Data: 2012-04-19

Dodał: Farmer

Tytuł: NIE

Nie wyobrażam sobie jak można obejrzeć "Lot nad kukułczym gniazdem" albo "Milczenie owiec" z przerwą. Może to jeszcze nie jest herezja, ale filmy takiego kalibru, w moim przypadku, są zbyt wciągające, żeby je przerwać. W tym przypadku nawet przerwa reklamowa odbiera sporą część przyjemności.

Data: 2012-04-19

Dodał: AP

Tytuł: to istotne

Rzeczywiście to bardzo istotna uwaga, że klimat jaki tworzy się podczas oglądania filmu jest bardzo ważny dla ogólnego wrażenia. Warto jednak odpuścić sobie oglądanie filmu, kiedy czujemy, że jesteśmy już za bardzo zmęczeni i następnego dnia powrócić do niego zaczynając od nowa. Oczywiście to już nie to samo ale chyba troszkę korzystniej niż zaczynać oglądać od połowy.

Data: 2012-04-17

Dodał: Farmer

Tytuł: NIE

Niemożna zrobić z filmu serialu. Po przez przerwy traci się atmosferę filmu, który już nie powróci następnej godziny, a co dopiero dnia. Ciągłość oglądania jest niezbędna do odczuwania klimatu całego filmu, nie tylko fabuły.

Wstaw nowy komentarz